Nie mam nic przeciwko tatuażom, pod warunkiem, że nie powodują że wyglądamy debilnie. Ostatnio coraz bardziej rozpowszechnia się moda na tatuaże na plecach.
Do kilku moich „ulubionych” należą tatuaże własnego nazwiska, w razie gdyby ktoś idący za nami na plaży nie wiedział jak się nazywamy. Oto kilka propozycji:
1. Deshawn Stevenson
2. Vince Young, który jeszcze do NBA co prawda nie dotarł, ale już dopasował się do najnowszych trendów.
Poza własnymi nazwiskami, pojawia się też motyw Boga, Wybrańca, Wybawiciela i innych ważnych osobistości, które podkreślają naszą wielkość. Tutaj od razu do głowy przychodzi tattoo LeBrona:
oraz Varejao (co prawda wypisane markerem, ale nie każdy musi o tym wiedzieć)
Jameer Nelson też wie, jak zwrócić wszystkie oczy na siebie:
A do grona „bożych wybrańców” dołączył niedawno Michael Beasley
PS.
Wakacje się już praktycznie skończyły jakiś czas temu, dlatego co jakiś czas można spodziewać się zwiększenia aktywności na stronie. Szczególnie w czasie mistrzostw 🙂
Można sobie tatuażem zrobić krzywdę ale i można zrobić coś naprawdę fajnego na swoim ciele.
Zapraszam do siebie żeby zerknąć na troszkę mądrzejsze spojrzenia ludzi na tatuaże 🙂
PolubieniePolubienie
Panie redaktorze…no wie Pan:) koniec października a ta zwiększona działalność na stronie bardzo dyskusyjna:)))
PolubieniePolubienie
Dziara Beasleya jak dla mnie bardzo średnia. Te skrzydła to chyba dostał w jakiejś promocji bo średnio pasują.
PolubieniePolubienie