Właśnie zacząłem robić tradycyjny wieczorny obchód stron o koszu i natrafiłem na dosyć ciekawy „survival” napisany przez Roda Bensona z balldontlie. Zarys jest taki, że facet wybrał się na kilka meczów euroligowych, żeby zobaczyć jak wygląda najlepsza liga na tym gorszym koszykarsko kontynencie. Przygotował rospiskę na sześć punktów i w sumie nie byłoby w tym nic takiego intrygującego, gdyby nie to, ze ostatni punkt został poświęcony Polsce, a konkretnie hali Olivia w Gdańsku…
1. W pierwszym punkcie, Rob nawiązuje do wielkości graczy z Europy. Przyznaje, że Shaq jest jedną z największych osób jakie widział w życiu, ale dodaje równocześnie, że w Zalgirisie jest kilku zawodników jeszcze większych od Diesla.
2. Drugi akapit tyczy się trash-talku. Sugestia? Ograniczyć go do minimum, bo i tak nikt go nie zrozumie. Nabija się również, przedstawiając drugą stronę medalu – można mówić co się tylko chce, okrasić to przyjemnym uśmiechem i 220cm Litwin czy inny Polaczek pomyśli, że prawimy mu komplementy.
3. Jeśli nie widzisz kordonu policji wokół parkietu, zrób wszystko, aby nie zdenerwować kibiców. Widok sklepów z bronią znajdujących się tuż przy hali oraz eskorta drużyny złożona z 50 policjantów robi swoje. Jak będzie widać i słychać na filmiku na dole, niektórzy zawodnicy skarżą się niejednokrotnie na różne przedmioty rzucane z trybun wprost na zawodników (od monet na bateriach kończąc…)
4. Znać otoczenie. Nie dość, że wszystkie ulice wyglądają identycznie, to jeszcze żaden Amerykanin nie byłby w stanie wymienić nazwy hotelu w którym się zatrzymaliśmy. Najlepiej jest więc wozić wizytówkę hotelu cały czas przy sobie. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić co by się stało, gdybym się zgubił… Miałem wrażenie, że większość Polski wygląda jak Meksyk, tyle że z trawą. Pozostała część kraju, to Harlem, tyle że bez Murzynów. I jak do jasnej cholery miałbym wytłumaczyć taksówkarzowi, że chcę dojechać do trawiasto-meksykańskiego-biało-harlemowego hotelu?
5. Przygotuj się na upierdliwe podróże.
6. Bądź gotowy na różne niespodzianki. Jak byłem w Polsce, na hali stało urządzenie, które wdmuchiwało ciepłe powietrze na dwa różne końce hali, która z kolei była otoczona dziwnymi sklepami i neonami, przez co wyglądała jak Wallmart.
Najlepszy jest oczywiście filmik:
Szczerze powiedziawszy myślałem, że takie myślenie o Polsce jako o poczekalni do cywilizowanego świata już się skończyły, przynajmniej jeśli chodzi o kwestie koszykówki. A tu proszę. Jestem bardzo ciekaw, czy pojawi się jakiś kolejny tego typu „survival kit” dla kibiców przyjezdnych. Jak tylko na takowego natrafię, oczywiście postaram się coś napisać.
Gdyby ktoś chciał przeczytać artykuł w oryginale wraz z komentarzami pod spodem, to zapraszam tutaj.